"Nareszcie czerwiec!" - myślałam idąc wesoło aleją w parku
"Szczeniaki śpią, a ja mogę odetchnąć ... Aww normalnie żyć nie umierać(!)"
Poszłam nad jezioro.
Usiadłam nad brzegiem po czym lekko pochyliłam łeb i wpatrując się w taflę wody ujrzałam dwa odbicia.
- Elcavo? - zapytałam
- Mhm! Cześć kochanie! - krzyknął wesoło
Przytuliłam się do niego i siedzieliśmy tak gapiąc się w wodę... Ten jakże piękny spokój przerwało znajome szczekanie.
Odwróciliśmy się a naszym oczom ukazała się siódemka biegnących ledwo piesków...
Wilczkuu? ;*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz