Denerwowało mnie już to, że Saph za nami idzie...
I jeszcze te jej kły... Grrr dziwne - myślałam zmierzając w stronę ośrodka
- Elcavo, może wstąpimy do Donny po szczeniaki? - zapytałam udając, że Saph za nami nie ma
Wilk skinął głową i lekkim kłusem dotarliśmy do Donny.
Jak się okazało nasze siedmioraczki przysporzyły jej trochę kłopotów... wszędzie było ich pełno.
Usiedliśmy przed beagle'ką i z przekrzywionymi łbami patrzyliśmy na ich poczynania.
- No maluch! Idziemy na obiad! - krzyknęłam wstając
Cała gromadka jak za zaklęciem przybiegła do nas.
Całą dziewiątką poszliśmy do pokoju Alex.
Położyłam się na kocu, a Elcavo obok...
Elcavo ?? *-*
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz