Spojrzałem na nią i położyłem się koło niej jak najbliżej mogłem, aby ją ogrzać żeby nie było jej zimno. Swoją łapę położyłem delikatnie na Jecie żeby jej nie obudzić. Leżeliśmy tak a ja starałem się cicho oddychać tak aby jej zbytnio nie przeszkadzać. Nagle za krzaków wyleciał jakiś pies, który był mi obcy i zaczął szczekać.
-Zamknij się i zjeżdżaj stąd, bo nie którzy tu śpią-warknąłem do niego, a on odwrócił się i poszedł.
Patrzyłem w niebo i myślałem nad rożnymi rzeczami i o tym że to jest najlepszy dzień w moim życiu.
Nagle zasnąłem. Nie mam pojęcia ile spałem, ale kiedy się obudziłem, zobaczyłem że Jeta siedzi koło mnie.
-Chyba mi się przysnęło-powiedziałem i usiadłem bliziutko koło niej.-Hmm...to siedzimy tak, czy wracamy do ośrodka?
Jeta?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz