Nie miałam zamiaru iść do ośrodka.
- Nie jednak wolę poszukać Księcia i naprawdę nic mi nie jest. - oznajmiłam.
- Jak chcesz - odparł Arthur.
Poszłam z powrotem w stronę lasu, a chłopak w przeciwnym kierunku. Przeczesywałam las w poszukiwaniu Księcia dobre pół godziny. Kiedy właśnie wychodziłam z zarośli, wyciągając z włosów patyki, liście i inne śmieci, ujrzałam Arthura. Chłopak prowadził jednak nie prowadził Księcia.
- Nie znalazłeś go? - zadałam pytanie retoryczne.
- Nie, a ty?
- Też nie. W ogóle nie mam pojęcia gdzie może być.
Udaliśmy się do stajni, gdzie ku memu zaskoczeniu ( i uldze ), zobaczyliśmy achała, który skubał siano. Cała ta sytuacja wydała mi się dziwnie zabawna. Znów zaczęłam się śmiać i ze śmiechem rozsiodłałam Księcia. Kiedy skończyłam Arthur zapytał...
Arthur? :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz