poniedziałek, 24 czerwca 2013

Od Ady


Wstałam bardzo wcześnie rano była dopiero szósta. Przez chwilę leżałam na łóżku nie wiedząc dlaczego. Dopiero po chwili przypomniałam sobie, że dzisiaj przyjeżdżam do "Królewskiej Sfory". Wcześniej też chodziłam do podobnej szkoły, ale ojciec przeniósł mnie do tej (podobno jest lepsza). Wstałam i poszłam doprowadzić się do normalnego stanu. Po piętnastu minutach ubrana i uczesana zbiegłam na dół do kuchni., gdzie podbiegła do mnie Luba.
-Cześć mała!-przywitałam się z nią, na co głośno zaszczekała- Jesteś głodna?- Luba ponownie zawyła więc uznałam, że tak.
Podbiegłam do małej szafki i wyciągnęłam karmę dla Luby. Pies od razu zaczął po mnie radośnie skakać.
-Siad....-szepnęłam, a suczka natychmiast usiadła.
Nasypałam karmy do miski, umyłam ręce i zaczęłam przygotowywać sobie kanapki. Gdy zjadłam i posprzątałam po sobie reszta domowników zaczęła się budzić. Do kuchni wparowały moje trzy siostry;Sara, Sabina i Sabrina.
-Czeeść!- powiedziały chórem.
-Hej..-mruknęłam w odpowiedzi-co chcecie na śniadanie?
-Kanapki!
-Omlet!
-Czekoladę!
Wrzeszczały jedna przez drugą. W końcu zrobiłam im omleta. Przez jakiś czas siedziałam bezczynnie, gapiąc się jak moje siostry jedzą, aż w końcu stwierdziłam, że wyjdę z Lubą. Do wyjazdu miałam dwadzieścia minut, a walizki spakowałam wczoraj.
20 min później...
Wpakowałam Lubę do samochodu i usiadłam obok niej.
-Masz wszystko?- zapytał mój ojciec, jakby go to interesowało. Kiwnęłam głową.
Ruszyliśmy ojciec puścił jakąś muzykę, a ja oparłam głowę o szybę. Luba położyła się na mnie i po chwili zasnęłam
6h później
Zajechaliśmy przed budynek otoczony górami. Wzięłabym go za ładny, ale jak dla mnie był zbyt sztywny. Równo przystrzyżona trawa, brukowany chodnik, białe ściany....ten wystrój jakoś mi nie odpowiadał. Jedyne co mi się w nim podobało to te profesjonalne sprzęty do szkolenia psów.
Wysiadłam z auta, wyprowadziłam Lubę i wyjęłam walizki. Mój ojciec rzucił tylko krótkie "pa" i odjechał z piskiem opon. Stałam w bezruchu przed budynkiem. Po jakichś 15(?) min stania poszłam do dyrektora ośrodka. Stanęłam przed drzwiami i zapukałam. Ze środka wydobyło się głośne "proszę". Niepewnie weszłam do gabinetu, zostawiając Lubą i walizki za drzwiami.
-Dzień dobry.-powiedziałam cicho.
-Witaj....-zaczął coś mówić, a ja go nie słuchałam. Po półgodzinnej przemowie spytał-Wszystko jasne?
-Tak.... wszystko.-mruknęłam odpowiedź i czym prędzej poszłam się rozpakować.
Okazało się, że trafiłam do dwuosobowego pokoju i, jak na razie, mieszkam tam sama. Postanowiłam, że rozpakuje się później, a teraz udam się z Lubą na długi spacer. Zapięłam jej szelki i wyszłyśmy, a raczej wybiegłyśmy do pobliskiego lasu.
Po kilku godzinach zmęczona szłam z powrotem do ośrodka. Wychodziłam właśnie z lasku kiedy wpadłam na jakiegoś chłopaka.
{Jakiś chłopak dokończy?}

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz